Wybierając się na zjazd w Beskidzie Wyspowym przyjechaliśmy kilka dni wcześniej, ponieważ z przyjemnością wracamy w te rejony. Beskid Wyspowy przypomina nam bardzo Góry Wałbrzyskie. Cechą charakterystyczną Beskidu jak i gór Wałbrzyskich jest to, że wierzchołki są od siebie oddalone, a na ich kulminację prowadzą strome zbocza. Szczyty w obydwu pasmach są przeważnie zalesione, tylko w Beskidzie spotykamy często zabytki architektury sakralnej typu kapliczki i krzyże.
Pierwszego dnia, w środę spacerowaliśmy z Dorotką po Beskidzie Makowskim, a dokładniej po rozległych pasmach Babicy 727 m i Koskowej Góry 866 m, która jest najwyższym szczytem w tym paśmie.Góry te choć są niewysokie to oferują piękne widoki.
Szlaki są dobrze oznakowane, a jak się dowiedzieliśmy od gospodarza u którego zostawiliśmy samochód wędrowców przemierzających te górskie ścieżki jest bardzo mało. Po udanej wycieczce jedziemy do Kasinki i dalej maszerujemy do bazy Lubogoszcz.
W ośrodku czeka na nas maga i gospodarz.
W czwartek spotykamy się na stacji benzynowej w Kasince z mariuszemg, Romanem i Markiem. Jedziemy do Limanowej, gdzie zostawiamy samochody na parkingu. Na dzisiaj zaplanowaliśmy wycieczkę po Paśmie Łososińskim. Wędrujemy za niebieskimi znakami na szczyt Miejskiej Góry, na której stoi krzyż Milenijny.
Podziwiamy panoramę m in. na Mogielicę z tarasu pod krzyżem. Chwilę odpoczywamy i maszerujemy dalej. Przechodzimy przez stok trasy narciarskiej.
Następnie podchodzimy na główny grzbiet Pasma Łososińskiego. Podążamy przez Sałasz zachodni, Salasz i leśną drogą niebieskim szlakiem przez bukowy las dochodzimy na Jaworz 921 m. Na szczycie jest mała kapliczka, miejsce do odpoczynku i usypisko kamienne po starej wieży.
A nieco niżej na rozległej polanie stoi nowa drewniana wieża widokowa.
Oglądamy widoki m in na szczyty Beskidu Wyspowego.
Następnie schodzimy do siodła i idziemy przez Babią Górę do Skrzętli. Dochodzimy do murowanej kapliczki i połączenia ze szlakiem żółtym.
Chwilę odpoczywamy i schodzimy do wsi Męciny. Autobusem wracamy do Limanowej. Po wycieczce posiłek wskazany z uzupełnieniem płynów.
W piątek również z magą i z chłopakami z wczorajszej wycieczki wyruszamy na podbój Lubonia Wielkiego. Rano wychodzimy z bazy i maszerujemy do Kasinki. Idziemy czarnymi znakami ścieżką ku zabudowaniom u podnóża Szczebla.
Szlak prowadzi nas stromo na wschodnie ramię góry. Na pewien czas zgubiliśmy drogę, jednak po kilkunastu minutach odnalazła się niespodziewanie. Za znakami podążamy nad urwisko, gdzie spoglądamy na panoramę Lubogoszcza. Ścieżka wiedzie grzbietem i delikatnie pnie się do góry. Po około 2 godzin dochodzimy do szczytu.
Przechodzimy obok krzyża i małej kapliczki. Nieco dalej kulminację wieńczy pamiątkowy głaz ku czci Ojca Świętego Jana Pawła II.
Pogoda nie nastraja nas do dłuższego postoju na Szczeblu. Robimy pamiątkową fotkę i schodzimy na Przełęcz Glisne. Przed nami majaczy we mgle Luboń Wielki.
Na przełęczy rozstajemy się z Romanem i Markiem. Chłopaki wracają do bazy, a my wędrujemy dalej czerwonymi znakami na Luboń Wielki. Podchodzimy bardzo błotnistym szlakiem prawie pod sam szczyt. Od krzyżówki szlaków towarzyszy nam mokry śnieg. Na górze stoi budynek stacji przekaźnikowej i małe bardzo urokliwe schronisko.
W izbie zjadamy ciepły posiłek i spotykamy się z Jędralem i Darkiem. Po miłej konwersacji schodzimy nie mniej błotnym szlakiem jakim podchodziliśmy do Rabki Zaryte (zielonym).
Autobusem wracamy do Kasinki i dalej maszerujemy do bazy. Dzisiejszego dnia pogodę mieliśmy zmienną. Był deszcz, śnieg i prześwity słonka też się pojawiały.
W sobotę z magą i mariuszemg jedziemy do wsi Zalesie. Dzisiaj celem naszej wyprawy będzie Modyni, Cichonia i Ostra. Na pierwszą górę startujemy spod kapliczki i podążamy asfaltem do granicy lasu.
Wchodzimy na blado niebieski szlak (jest chyba w likwidacji). Podchodzimy leśną ścieżką pod górę. Trochę nam czasu zajęło zanim znaleźliśmy właściwy wierzchołek.
A to przez te zamalowywane znaki. Modyń 1029 m leży we wschodniej części Beskidu Wyspowego i jej nazwa jest rodzaju żeńskiego – ta Modyni. Grupę Modyni tworzą góra Modyni, Cichonia 929 m, Ostrej 928 m i Jeżowej Wody 807 m. Wymienione szczyty tworzą dwa równoległe wały górskie. Na górze stoi krzyż, są ławki a na drzewie wisi mała kapliczka. Roztacza się też stąd widok na jeden z wałów (Tokoń, Przełęcz Ostrą, Ostrą i Jeżową Górę.
Wracamy tą samą drogą do kapliczki. Dalej jedziemy na pobliski parking, gdzie zostawiamy samochód i podążamy na Cichoń. Góra ta ma rozległy zalesiony szczyt. Odszukaliśmy 3 słupki, lecz żadnej tabliczki z nazwą.
Również wracamy tą samą drogą do szosy. Przechodzimy na drugą stronę ulicy. Z przełęczy między Cichoniem a Ostrą wiedzie stroma, leśna droga na Ostrą 929 m. Kulminacja jest dobrze oznakowana.
Dalej maszerujemy grzbietową ścieżką przez Jeżową Wodę 888 m obniżając się łagodnie. Schodzimy już poza szlakiem leśnymi ścieżkami do Przełęczy Ostrej.
Wracamy do Kasinki. Po drodze odwiedzamy kościół w Szczawie.
Pogoda się załamała i kończyny nasz wypad w Beskidy. Rankiem wracamy do domu. Pięknie tu jest i na pewno jeszcze wrócimy w te urokliwe miejsca.