Wędrówki po Beskidzie Niskim – dzień trzeci 2


Trzeci dzień i jak zwykle mleko za oknem. Taki poranek staje się tradycją. Mamy nadzieję, że jak wczoraj do południa pogoda wyklaruje się. Dzisiaj też skróciliśmy wycieczkę. W zamian pojechaliśmy do Zyndranowej. Wieś położona w dolinie potoku Panna.  Znajduje się tu skansen należący do działacza łemkowskiego Fedora Gocza. Mały skansen powstał w zagrodzie będącą niegdyś własnością pradziadka Fedora Gocza, Teodora Kukieły (1862-1955) pisarza wiejskiego. Pamiątki kultury Łemkowskiej z biegiem lat były uzupełniane. Muzeum tworzą m in. chyża, koniusznia, chlewik, dom świetlica (przywieziona z Tylawy), spichlerzyk i kuźnia cygańska.

Oryginalne jest ich wyposażenie, stare meble, przedmioty codziennego użytku, narzędzia, stroje ludowe.

Zebrane są też pamiątki z bitwy dukielskiej (1944 r).

Jednym z obiektów skansenu jest też położona nieopodal chata żydowska, dawna własność rodziny Zalmana.

Zwiedzanie łemkowskiej zagrody trochę się nam przedłużyło. Przewodniczką naszą była Pani Kasia, która bardzo ciekawie opowiadała nam o historii tego miejsca. W centrum wsi przy drodze stoi murowana cerkiew p w. Św. Mikołaja. Była zamknięta.

Teraz jedziemy do Tylawy. Zostawiamy samochód na prywatnym parkingu i wychodzimy na szlak. Idziemy do Bartnika. Kierujemy się za żółto białymi znakami. Podchodzimy leśnym szlakiem na Piotrusia.

Wzdłuż szczytowej partii grzbietu ciągnie się długa grzęda skalna porośnięta starym bukowym lasem. Góra Piotruś (728 m) niczym szczególnym się nie wyróżnia, są niewielkie skałki i tabliczka oznajmiająca szczyt – to wszystko.

Oczywiście skrzyneczka z zeszytem i pieczątką pusta.

Ciekawi mnie po co komu te przedmioty. Chcieliśmy na skałkach spocząć i zjeść drugie śniadanie. Jednak pioruny jakie zaczęły walić  spowodowały rezygnację z postoju. A Dorotka dostała takiego przyśpieszenia, że ledwo za nią nadążałem. Nie chciała słyszeć żebyśmy zaszli do źródełka Jana. Pioruny po kilkunastu minutach ustały. Później przekonamy się, że były to zwiastuny potężnej burzy jaka nas spotka.  Dość szybko przechodzimy przez potok i błota.

Wychodzimy z lasu i przez przecinkę, biegną tędy linie wysokiego napięcia, schodzimy do Zawadki Rymanowskiej, gdzie obok szlaku stoi cerkiew z 1855 r. Od 1947 r.  kościół rzymskokatolicki.

Asfaltem idziemy do Trzciany. Busem jedziemy do Tylawy. Następnie samochodem udajemy się do Dukli. Stary gród, który prawa miejskie uzyskał w 1380 r. Na przestrzeni wieków miasto należało do kilku rodów magnackich. Szczególny rozwój Dukli przypada na XVIII wiek, kiedy właścicielami jej byli Mniszchowie. Do II wojny św. większość mieszkańców stanowili Żydzi. W czasie okupacji zostali zamknięci w getcie, a pod koniec wojny rozstrzelani przez hitlerowców. Obecnie jest to niewielkie miasteczko, które oferuje wiele miejsc do zwiedzenia, a i baza noclegowa też jest dobra (m in. dwa schroniska i zajazd). Zdążyliśmy zwiedzić zewnętrzne (obiekt zamknięty był) muzeum historyczne (zespół pałacowy rodziny Mniszchów) poświęcone bitwie dukielskiej z 1944r.

Byliśmy też w klasztorze Bernardynów (rok budowy 1731). W kościele (z 1764 r) p.w. św. Jana z Dukli jest rzeźbiona srebrzysta trumna Jana z Dukli.

Nie udało nam się zwiedzić rynku i innych atrakcji miasteczka, bo właśnie nadeszła wspomniana wcześniej burza. Pioruny, błyskawice i ulewa zalały Duklę. Już w deszczu siadaliśmy do samochodu. Zdecydowaliśmy, że jedziemy do Iwonicza – Zdroju. Mieliśmy nadzieję, że tam nie pada. Nie padało, ale pijalnia była już zamknięta. Jedno ze starszych uzdrowisk w Polsce ma bardzo ładnie urządzony deptak, przy którym stoją najważniejsze i najładniejsze obiekty. Drewniany klasycystyczny Don Zdrojowy „Stary Pałac”, willa „Bazar” z wieżą zegarową, czy secesyjne Łazienki Mineralne.

Niczym nie ustępuje stojący nieopodal budynek sanatorium „Orzeł Biały”, drewniane wille w stylu szwajcarskim i wiele innych urokliwych obiektów.

Wypiliśmy kawę w jednej z kawiarenek i wróciliśmy do Daliowej. Jutro czeka nas dość długa wyprawa na Baranie.  Cdn…


2 komentarzy do “Wędrówki po Beskidzie Niskim – dzień trzeci

  • Pudelek

    W Dukli na rynku jest knajpa z piwem z miejscowego browaru. Czasem uda się tam także dobrze zjeść – czasem, bo kuchnia bywa oblężona 😉

    Na Piotrusia też kiedyś wchodziłem aby nie iść dookoła asfaltem – poza nazwą niczym się nie wyróżnia 😉

    Pozdrawiam

    • Piotrek Autor wpisu

      Byliśmy w tej knajpie, kupiłem parę butelek piwa regionalnego. Nazwy tych piw są obłędne, smak całkiem dobry i niepasteryzowane, termin do spożycia około miesiąca. Mi smakowało najlepiej pszeniczne.

Możliwość komentowania została wyłączona.