Dzień piąty pobytu w Beskidzie Niskim wita nas ładną pogodą. W Kamionce Wielkiej nocleg mieliśmy zarezerwowany w przyczółku Żakówka w agroturystyce „Pod Dębem”. Kolejne dwa dni chcemy spędzić w Górach Grybowskich, które są zachodnią częścią Beskidu Niskiego. Rozpościerają się od Kotliny Sądeckiej na zachodzie po dolinę Ropy na wschodzie. Nie ma tu schronisk górskich, a liczba szlaków jest niewielka i może dla tego są mało uczęszczane.
Rano jedziemy do Grybowa miasta położonego kilkanaście kilometrów od Kamionki.
Zostawiamy samochód na parkingu przy dworcu kolejowym. Pociągiem udajemy się do Ptaszkowej (jedna stacja). Wysiadamy na małej stacji z urokliwym budynkiem kolejowym.
W 1359 r. król Kazimierz Wielki wydał akt lokalizacji na mocy którego Ptaszkowa stała się wsią królewską. Drogowskaz stojący przy dworcu pokazuje na szczyt Jaworza – 2 godziny. Idziemy więc za znakami obok nowego kościoła i zabudowań do drogi prowadzącej przez polanę.
Tu mamy ostatnie widoki, następne dopiero ze szczytu. Wchodzimy do lasu. Szlak jest poprowadzony tak, że najpierw szybko nabiera wysokości, by następnie łagodnie grzbietem maszerować w stronę kulminacji. Pokonujemy spokojnie kolejne garby. Przed Postawną odbijamy kilka metrów w lewo, gdzie wśród drzew stoi metalowy krzyż. Na podmurówce wyryty jest rok 1923 i trudny do przeczytania napis. Nie wiemy w jakich okolicznościach postawiono go tu.
Wracamy na szlak i po kilkunastu minutach osiągamy Jaworze (882 m). Szczyt zalesiony z niewielką polanką, na której od 2005 r. stoi metalowa wieża widokowa z krzyżem, obelisk poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II w 50 rocznicę przejścia szlakiem przez Jaworze i ławki.
Kilka metrów niżej jest tablica informacyjna i kolejne miejsce odpoczynku.
Wchodzimy na platformę widokową – metalowa kratka przypominająca siatkę robi wrażenie. Panorama jaka roztacza się z wieży ogarnia między min. Beskid Niski, Sądecki, Wyspowy, Grybów i Chełm.
Odpoczywamy chwilę na ławce i za znakami zielonymi schodzimy stromą leśną ścieżką. Dochodząc do granicy lasu słyszymy głośne rozmowy, czyżbyśmy wreszcie spotkali jakiś wędrowców. Dotąd przez te kilka dni nasze szlaki skrzyżowały się z 3 osobami na przełęczy pod Baraniem. Sytuacja wyjaśnia się po chwili, gdy widzimy gromadę dzieci podchodzących przez polanę. Jesteśmy zdziwieni, ze dzieciaki nie mają plecaków i ubrani są w białe koszulki i spodenki. Dorotka zagadnęła chłopców, którzy szli pierwsi i okazało się, że to uczniowie ze szkoły, którzy mają wu-ef w plenerze. Cel to Jaworze. Dobra godzina marszu pod górę. Spodobała nam ta lekcja wychowania fizycznego (nie wszystkie dzieciaki miały zadowalające miny). Wychodząc na wspomnianą polanę pojawiają się widoki min na Modynianka (679 m) i porozrzucane domy Binczanowej.
W oddali piętrzy się Chełm (779 m), Świniak (593 m) i inne wzniesienia. Sielski widok. Zostawiamy za sobą masyw Jaworza. Maszerujemy drogą z płyt betonowych obok zabudowań przysiółków , krzyży i kapliczek. Obchodzimy wspomnianego już Modynianka do zabudowań wsi Kąclowa. Uwagę naszą zwrócił stojący w polu wysoki metalowy krzyż. Tablica informacyjna była zakryta. Przeczytaliśmy tylko kto jest fundatorem tej budowli. Zauważyliśmy Panią, która nas obserwowała za siatki nieopodal stojącego domu. Zagadnęliśmy kobietę, która żwawo zareagowała na nasze pytanie, dlaczego w tym miejscu stoi krzyż. O postawieniu krzyża dla uczczenia 100 rocznicy odzyskania niepodległości zadecydował sołtys wsi. Odsłonięcie tablicy ma się odbyć w późniejszym terminie.
Dowiedziawszy się skąd wziął krzyż na rozległych polach podążamy dalej polną drogą, duktem leśnym do szosy nr 981.
Wracamy do samochodu uliczkami Grybowa, a że godzina była odpowiednia żeby zjeść obiadek nasze kroki skierowaliśmy do centrum. Oj wielkie przeżyliśmy rozczarowanie, gdy znaleźliśmy się na rynku. Rynek w Grybowie to jeden wielki parking.
Przepołowiony na dwie części – środkiem biegnie szosa, bez zewnętrznych „ogródków”, gdzie można byłoby coś zjeść, czy napić się kawy. Totalna porażka. W jednym ze sklepików z pamiątkami dowiadujemy się, że taki stan rzeczy nie przeszkadza władzom miasta. Wspomnę też, że szukałem informacji turystycznej i Pani z urzędu miasta poinformowała, że nic tu nie ma, coś jak w Jaśliskach. Jak mówi historia królewskie miasto zostało założone przez Kazimierza Wielkiego w 1340 r. na prawie magdeburskim. Nawet nie udało nam się zwiedzić stojącej w rynku bazyliki mniejszej p.w. Św. Katarzyny z 1909-1914 r. ponieważ odbywał się pogrzeb.
Nieco zawiedzeni wróciliśmy do Kamionki Wielkiej.