Przyjeżdżamy komunikacją miejską do Sokołowska. Wieś położona jest w kotlinie śródgórskiej w dolinach potoku Sokołowca i Bednarskiego Potoku, u podnóża Gór Kamiennych. Malownicze położenie i walory klimatyczne sprawiły, że otwarto tu w 1854 r. pierwsze w Europie sanatorium przeciwgruźlicze. Będąc w okolicy warto wstąpić do Sokołowska np. do klimatycznej kawiarenki na pyszny tort Pawłowej, a przy okazji zobaczyć ruiny słynnego niegdyś sanatorium „Grunwald”, uroczo położoną małą cerkiew św. Archanioła Michała, czy starą drewnianą architekturę uzdrowiskową. Wieś małymi krokami podnosi się z trwającego długie lata letargu, co bardzo nas cieszy. Naszą wędrówkę rozpoczynamy spod głównego węzła szlaków.
Początkowo idziemy asfaltem, obok wspomnianej już XIX w. cerkwi św. Michała Archanioła do niebieskich znaków.
I już po kilku minutach szlaku czeka na nas (dobrze nam znana i lubiana w tych górach) drabina z dość dobrze zaznaczonymi trzema szczeblami zbudowanymi ze skał bazaltowych.
Po wejściu w las ścieżka od razu pnie się ku górze. Mijamy XIX wieczne ruiny zamku Friedensteina. Budowla swego czasu była miejscem odpoczynku dla kuracjuszy i turystów, którzy chadzali na spacery w te strony.
Kamienie i spory kąt nachylenia szlaku nie ułatwią drogi.
Słońce też od rana daje o sobie znać. Pierwszy szczebel na dzisiejszej trasie to Włostowa (903 m), z której nie uświadczymy żadnych widoków.
Drugi szczebel to Kostrzyna (906 m). Wierzchołek tej kulminacji wynagradza trud marszu i pozwala podziwiać m in. Lesistą Wielką, Stożek, Masyw Dzikowca, Bukowiec, czy Borową.
Teraz czeka nas strome zejście do siodła, które oddziela Kostrzynę od Suchawy.
Wolnym krokiem podchodzimy na Suchawę (928 m) porośniętą drzewostanem.
Pstrykamy fotki i podążamy za niebieskimi paskami delikatnie schodząc do Rozdroża pod Waligórą. Od pewnego czasu na rozdrożu stoi duża wiata zbudowana na planie ośmiokąta. Szerokie ławy w środku dają możliwość nocowania w niej.
My spragnieni płynów i głodni przysiadamy na ławach chowając się od słońca. Po odpoczynku idziemy żółtymi, łagodnymi znakami na Waligórę (934 m). Mała zalesiona polanka z oznakowaniem szczytu. To wszystko co znajdziemy na Waligórze.
Dokumentujemy nasze wejście i schodzimy z wygasłego wulkanu stromym żółtym szlakiem do Andrzejówki na zasłużone zimne piwko.
Po nawodnieniu organizmu żegnamy Przełęcz Trzech Dolin. Ruszamy w dalszą drogę i przez Turzynę (898 m),
Jeleniec (902 m)
i Skalną Bramę – grupa skalna tworząca baszty rozdzielone wąskim przesmykiem
osiągamy Rogowiec (870 m).
Pozostałości po piastowskiej warowni z końca XIII w. stoją na wulkanicznym, skalistym wzgórzu Rogowca. Z ruin roztacza się imponująca panorama m. in. na Góry Kamienne, Wałbrzyskie i Sowie. Widać też Borową, na którą dzisiaj zmierzamy.
Czas w drogę bo przed nami jeszcze nie jeden stopień drabiny, na który trzeba wejść. Na północ od Rogowca znajduje się Jeleniec Mały (742 m), oj były z nim kłopoty, mamy tylko nadzieję, że znaleźliśmy właściwy szczyt. Widoków zero, zarośnięty i bez oznaczenia, tylko dzięki GPS można tam trafić. Schodzimy do Rybnicy Leśnej, łańcuchowej wsi położonej pomiędzy Górami Suchymi, a Wałbrzyskimi. Przechodzimy na drugą stronę ulicy i maszerujemy na Jałowiec Mały. Przedłużyliśmy sobie trochę wycieczkę i zahaczyliśmy o Jałowca (751 m), najwyższe wzniesienie Grzbietu Rybnickiego w Górach Wałbrzyskich.
Po wycięciu drzew z części szczytowej oferuje on nieprzeciętne widoki. Na powulkanicznym wzniesieniu od 2017 r. znajduje się drewniana platforma widokowa. Roztacza się z niej szeroka panorama m in. na Góry Czarne z dominująca Borową i przylegająca do niej Kątną,
Masyw Ślęży, Góry Sowie, czy położoną w dole Jedlinę Zdrój.
Po krótkim odpoczynku wracamy na Jałowiec Mały. Po drodze zachodzimy jeszcze na jeden nieduży punkt widokowy.
Ponownie spoglądamy na Borową, oraz Bukowiec z kopalnią melafiru. Trochę nas zdziwiło dlaczego Jałowiec Mały (ukryty w gęstwinie lasu) jest ujęty w spisie drabiny, a nie Jałowiec, który wyróżnia się dość wyraźnie. Przechodzimy więc przez wspomniany Jałowiec Mały (741 m), gdzie niegdyś stał kamień z nazwą szczytu. Dziś pozostała tylko przyczepiona do drzewa kartka oznajmiająca, gdzie jesteśmy.
Kolejnym miejscem, gdzie na chwilę przystajemy jest Rozdroże Ptasie – węzeł szlaków.
Przed nami ostatni szczebel dzisiejszej drabiny – Borowa (853 m). Czarny szlak jest średnio wymagający, no może końcówka, gdzie łączy się z czerwonym wtedy to serce bije trochę mocniej. Idąc czarnymi paskami warto odwrócić się do tyłu, by popatrzeć na panoramę Gór Kamiennych i powiedzieć, o stamtąd idziemy!
Zdobywamy najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, na którym stoi od 2017 r. 16 m. spiralna wieża widokowa.
Z tarasu można podziwiać niczym nie ograniczoną panoramę m in. na Góry Kamienne, Wałbrzyskie, Sowie, Masyw Ślęży, oddalone Karkonosze, czy położony w dolinie Wałbrzych.
Na polanie znajduje się też wiata, stoły z ławami i miejsca na ogniska. Postanowiliśmy zejść do Przełęczy Koziej nowymi czarnymi znakami. Wybór okazał się niezbyt trafiony, ale przynajmniej zaliczyliśmy nowy szlak. Dzisiejszy dzień kończymy na Przełęczy Koziej.
Dalej maszerujemy do domu. Cdn…