Po dwóch miesiącach wracamy na Lasocki Grzbiet. Samochód zostawiamy na parkingu przy granicy z Czechami. Szlak prowadzi wzdłuż pastwiska. My natomiast idziemy równolegle do niego drogą wysadzoną dębakami, która jak się okaże prowadzi do dawnego majątku. Mijamy przydrożny krzyż i przechodzimy obok wspomnianej posesji.
Teraz łąką maszerujemy do granicy państwa, gdzie odnajdujemy zielone paski. Wydawałoby się, że trasa będzie fajna i przyjemna, taki był początek. Świadczyć by mogły chociażby o tym odświeżone znaki, ale niestety tak nie było. Szlak w większości (leśny) jest zarośnięty przez krzaki, maliny i jeżyny. Chaszczowanie to właściwe słowo jakie powinienem użyć przechodząc pewne odcinki drogi. Obchodzimy wzgórze Na Pisku i osiągamy rozległą polanę.
Stoi tu m in. obelisk poświęcony Komeńskiemu. Jan Amos Komeński (1592-1670) to czeski pedagog, filozof, reformator i autor m in. podręczników szklonych. Jest też miejsce do odpoczynku i huśtawka (pierwszy raz coś takiego spotykamy na szlaku). Oczywiście odpoczywamy tu dobrą chwilę. Podążamy dalej za zielonymi znakami. W środku lasu mijamy fundamenty dość dużej nie istniejącej budowli ( dawne zabudowania górnicze).

Pozostałości po zabudowaniach górniczych.
Idziemy do przejścia granicznego Niedamirów, po czesku Bobr.
Stąd rozpoczynamy wędrówkę po dzikich ostępach Grzbietu Lasockiego. Górskie łąki, piękne widoki, bukowe i jaworowe lasy, doliny wartkich potoków i przydrożne krzyże to krajobraz wspomnianych gór.

Brama Lubawska z całej okazałości.

Zadzierna i Chełmczyk (Łysa Góra)
Kolejnym miejscem odpoczynku jest ławeczka na rozdrożu Horni Alberice (850 m). Schodzimy do samochodu szlakiem i przez wieś Niedamirów obok Parady (opisywałem to miejsce w poprzedniej relacji), Szczepanów i polną drogą do zielonych znaków, którymi już dochodzimy do parkingu.